Siedzimy na promie. Jest trochę zbyt wcześnie, ale żeby operacja się udała, trzeba było wsiąść na pierwszy prom z Geiranger do Hellesylt. Znacie to? Jedyny powód, który sprawia że pobudka o 6 rano jest znośna, to wyjazd gdzieś. To ma być pierwsza prawdziwa wycieczka w tym roku, oczekiwania rosną. Prom skręca, Hellesylt wyłania się zza zakrętu, a ta góra rośnie i rośnie. Widziałam ją wcześniej ileś razy, ale teraz nie przestaje mnie zadziwiać, że to takie duże. I tak sobie myślę, że w sumie nie muszę tam wchodzić, że pewnie nie wejdę, że – odświeżam w pamięci trasę – w sumie mogę zostać i pić kawę na tym płaskim fragmencie pod szczytem, a i tak będzie dobrze.
Tag: Norwegia
Laushornet (1415 m n.p.m.) Geiranger: “jak dobrze, że już tam nie musimy iść!”
Plan był taki, żeby w czasie pobytu w Geiranger przejść wszystkie oznakowane szlaki. I kiedy zeszłyśmy z Laushornet, to Justyna powiedziała: jak dobrze, że już tam nie musimy iść. Żadna wycieczka nie dała mi tak w kość w 2016.
Początek wakacyjnej przygody w Geiranger pamiętam dokładnie – jak można zapomnieć pierwszy rejs promem po najbardziej znanym fiordzie na świecie? Potem rozpakowywanie, spacer do ‘centrum’, a potem ognisko, na którym ktoś (pamiętam też kto) kiwnął głową w stronę Laushornet i powiedział, że ta trasa tam to najłatwiejsza ze wszystkich, które w okolicy prowadzą na szczyty. Gdybym uwierzyła i poszła tam wcześniej, to chyba góry oglądałabym tylko na zdjęciach. : ) Przeczytałam też – research przed wyjściem to podstawa – że na górze czeka najpiękniejszy możliwy widok na fiord. Śmiem wątpić. Najłatwiejsza trasa i najpiękniejszy widok to zdecydowanie Geitfonnega (tęsknię bardzo!).
Storsæterfossen i Vesteråssætra: nie widać fiordu, ale nie szkodzi
Jeszcze zanim przyjechałam do Geiranger, wymyśliłam na własny użytek pewną klasyfikację tras: wycieczki dzielą się na dobre i te, w czasie których nie widać (Oslo)fiordu. Najczęściej działa – wycieczki z widokiem na fiord są po prostu lepsze (co nie znaczy, że inne są złe). Fiord może być widać tylko trochę, sama świadomość, że on tam jest gdzieś na horyzoncie wystarczy. Są jednak takie trasy i takie miejsca, w których brak tego kluczowego elementu pozostaje zupełnie bez znaczenia. I nawet w Geiranger można czasami na chwilę zapomnieć o głównej atrakcji okolicy i powędrować gdzieś indziej. Na przykład ZA wodospad.
Vettakollen (419 m n.p.m.): o czym myślę, kiedy myślę o Oslo?
Gdybym miała wypisać, z czym kojarzy mi się Oslo, to wśród pierwszych pięciu odpowiedzi znalazłoby się hasło Vettakollen. Byłoby też na liście trzech najulubieńszych miejsc. I na pierwszym miejscu w prywatnym rankingu najlepszych widoków na Oslo – to bez wątpienia. Nie, nie chodzi o stację metra. Continue reading
Vesteråsfjellet (225 m n.p.m.), Løsta (500 m n.p.m.): punkty widokowe w Geiranger
Przez Geiranger można przejechać, oglądając fiord z punktów widokowych (do trzech z nich dojeżdża się samochodem), można popływać po fiordzie, ale można też przede wszystkim pójść w góry. Wiele popularnych szlaków zaczyna się przy Fjordsenter tuż za Hotelem Union. Jeśli to tam zaczynamy swoje zwiedzanie, to na początek trzeba pokonać trochę ponad dwieście metrów różnicy wysokości i przejść prawie dwa kilometry przez las. Zwyczajna, dość szeroka, ścieżka w lesie, która prowadzi mniej lub bardziej do góry. Widoki żadne. Tu jakiś strumień, tam kawałek starych murów, gdzieniegdzie zabłąkana owca. Continue reading
Skageflå: taka trasa!
Znacie te wszystkie hasła mówiące o tym, że nieważny jest cel, ważna jest droga? Na pewno znacie. Do tej wycieczki pasują one idealnie. Kilka słów o jednej z najciekawszych tras w Geiranger. Skageflå. Kiedy płynie się po fiordzie, wydaje się, że będzie trudno. Nie było.
Geitfonnega (1453): najpiękniejszy widok na Geirangerfjorden
Nie jest pewne, na ile starczy mi zapału do pisania na tej stronie, więc na wszelki wypadek już teraz zostawię tutaj szalenie ważną informację… Z którego szczytu rozpościera się najlepszy widok na Geiranger i na fiord jednocześnie?
Z Geitfonnegi.
Geiranger: pływanie po fiordzie
Ta historia ma kilka początków, ale umówmy się, że to ta chwila ze zdjęcia poniżej jest dobrym momentem, żeby rozpocząć opowieść. Maj, bardzo rano (po nieprzespanej nocy wszystko jest bardzo rano), niezbyt ciepło, wszystko zamknięte, kawy nie da się kupić – czekam na prom.
Niby nic nadzwyczajnego, w Norwegii tysiące ludzi codziennie podróżują promem. Ale właśnie siedzę na przystani w Hellesylt i gdyby rozciągnąć trochę kadr, to można byłoby wskazać, gdzie za zakrętem po prawej stronie zaczyna się Geirangerfjorden (a o nim nie da się powiedzieć, że to nic nadzwyczajnego). Według UNESCO – które umieściło go na liście światowego dziedzictwa ludzkości – fiord archetypowy. Według wyszukiwarki Google też :). Zapytajcie ją, co wie o fiordach. Pokaże wam właśnie ten.